tylko wilki znają drogę do raju

Stań się jednym z nas, stań się wilkiem!

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

Przenosimy się na www.e-wolf.4ra.p zapraszam :)

#1 2015-06-19 16:57:13

Nighti
Admin
Skąd: Z zniszczonego swiata ludzi
Dołączył: 2015-05-06
Liczba postów: 193
zgoda naśmierć: nie
zgoda na rany: tak
zgoda na choroby: tak
życie: 100
orientacja: hetero
multiikona: Najk,Rock
wiek: nieśmiertelna
ostrzeżenia: 1
bany: 0
wygląd: czarna wadera i czerwone znaki
miejsca: jest wszędzie i nigdzie
WWW
Windows XPFirefox 38.0

historia

Było 6 braci.4 dobrych -watr, frei, wind, grunt oraz 2 złych- night i moon.Night był żadnym władzy basiorem.Uwielbiał pisać pieśni.Kiedyś napisał jedną i to ona stała się hymnem watahy.Zawsze jest odśpiewywana na spotkaniach Alph.


Kiedy słońca blask stępi chłodny nów
Mroku zimny dreszcz wbije Ci się w kark
Drapieżników czas wybiec w krwawy łów
Spróbuj dognać ich, ile jesteś wart?

Twoją ceną krew, wycie, wilcze łzy
Twym żywiołem noc, pazury i kły
Twoim domem Klan księżycowych chwil
Twoją ścieżką mrok wśród omszałych pni

W oknach Argonath migotliwy blask
To płomienie świec, ognia ciepły żar
Wśród kamiennych ścian możesz spotkać nas
W ciemnych lochach chłód i demonów wrzask

Twoją ceną krew, wycie, wilcze łzy
Twym żywiołem noc, pazury i kły
Twoim domem klan księżycowych chwil
Twoją ścieżką mrok wśród omszałych pni

Jeśli w duszy Twej wilczy pazur tkwi
Wbiegnij z nami na zapomniany szlak
Jeśli czujesz, że musisz z nami wyć
Niech watahy gon zbudzi nocny wiatr

Twoją ceną krew, wycie, wilcze łzy
Twym żywiołem noc, pazury i kły
Twoim domem klan księżycowych chwil
Twoją ścieżką mrok wśród omszałych pni

przywitanie Argonath

W zamierzchłej przeszłości, w czasach świetności wszystkich ras... nie było wcale spokoju, na jaki liczyli wszyscy mieszkańcy poszczególnych krain. Każda rasa walczyła o zdobycie władzy na kontynencie. Elfy, ludzie smoki... Każdy chciał przejąć kontrolę nad, co cenniejszymi terenami, a jednym z takich terenów było Nightwood. Był to wielki las, który uchodził za schronienie dla zwierząt każdego gatunku, od samych smoków po zwykłą zwierzynę. Nightwood było tak ogromne, że na jego terenie urzędowali przedstawiciele większości ras. Był to jeden z powodów tak napiętej sytuacji na tym zasobnym w energię terenie. Energię magiczną las zawdzięczał swoim mieszkańcom, a była ona na tyle potężna, że zwracała uwagę chciwych władców, a nawet niektórych magów... Niestety nie było nikogo tak potężnego, by ochronił las przed zakusami niewdzięcznych... Nikogo prócz jego zwierzęcych mieszkańców... Bowiem jedynie zwierzęta przeczuwały nadciągające zło, które zaległo nad ich domem, nieuchronną groźbę zagłady... Jednak, co mogły zrobić zwierzęta w walce z oddziałami wyszkolonych rycerzy i wojowników? Wynik walk był z góry przesądzony, jednak wielkie znaczenie w takich sytuacjach ma przeznaczenie i hart ducha...

Kilkaset lat temu, w samym środku Wielkiej Wojny powstała pewna grupa – klan – zwana Opiekunami Nocy. Jej członkami były wilki, ale nie należały one do zwykłych przedstawicieli swego gatunku. Historia głosiła, że zmieniały swoje oblicze, tak, że w nocy przybierały postać dzikich wilków, lecz w dzień były ludźmi. Według opowieści pewnego sędziwego druida, który przeżył całą Wielką Wojnę, członkowie Opiekunów Nocy zostali pobłogosławieni przez samą Smoczą Starszyznę. Według legendy, którą głosi się po dziś dzień, pierwszym, który został nazwany Opiekunem Nocy był Night. Był on pięknym wilkiem, jego futro lśniło bielą, zawsze wyglądał dostojnie i odważnie. Był przywódcą swojej watahy, sprawował władzę w stadzie godnie i sprawiedliwie. Ze swych polowań zawsze przynosił największe łupy, pomagał wszystkim, jeśli było to w granicach jego możliwości... W czasie wojny nie było to jednak łatwe i nie tylko wilki miały problemy z przetrwaniem...

Według starych podań, u progu Wielkiej Wojny jedne z najpotężniejszych bestii na całym świecie, przeżywały poważne problemy związane z wciąż malejącą liczbą swych przedstawicieli. Smoki, bo o tę rasę właśnie chodzi, były zmuszone do szukania bezpiecznych miejsc, w których mogłyby ukrywać swoje jaja. Większości smoczyc udawało się znaleźć takie miejsca, lecz było to bardzo trudne, całe krainy były pogrążone w wojnie... Etelathiel - smoczyca powietrza- nie miała tyle szczęścia. Swoje jajo złożyła w dużej grocie otoczonej przez ciemny las. Cieszyła się, że może jednak uda jej się wypełnić przepowiednię, jej szczęście nie trwało jednak długo, została zabita... Wyśledził ją oddział Mrocznych Orków, dowodzony przez Hurk Zana, nie znającego litości orka, oddziałowi nie udało się jednak znaleźć smoczego jaja, co dodało nadziei umierającej Etelathiel. Spoczywało, bowiem na niej ogromne brzemię. W przeszłości, w dniu swych narodzin, zostało naznaczona przez samego Okyranosa - boga światła poranka, który przepowiedział, że jej potomek będzie najpotężniejszym ze smoków... W ostatnich chwilach swego życia smoczyca myślała tylko o swym synu, zamkniętym jeszcze w skorupie, nieznającym świata, w którym przyjdzie mu żyć. Zastanawiała się czy spełniła swoje zadanie i czy przepowiednia się spełni, czy jej syn zmieni oblicze Wojny? Kto wychowa go na najdzielniejszego ze smoków? Czy w grocie będzie bezpieczny do momentu swoich narodzin? Odpowiedzi na dręczące ją pytania, pozostały dla niej wieczną zagadką, nie dane jej było zobaczyć swojego potomka, zapłaciła wysoką cenę, za spokój, jaki miał nastąpić... Etelathiel nie spodziewała się, bowiem, iż grota, w której ukryła swoje jajo, była zamieszkana, a po kilku dniach wrócił do niej sam gospodarz. Grota ta, należała, bowiem do Night, który w owym czasie był na kilkudniowym polowaniu. Wilk na widok jaja w swoim legowisku przeżył szok, a jego zdumienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy jajo zaczęło pękać i jego oczom ukazał się malutki smok, który patrzył na niego ogromnymi ślepiami...

Night uznał, że jego przeznaczeniem jest opieka nad niespodziewanym przybyszem, więc przejął nad nim funkcje zarówno ojca jak i matki. I tak mijały dni i tygodnie, smok i wilk stali się nierozłącznymi przyjaciółmi, razem chodzili na polowania, dzielili razem grotę, więź między nimi zacieśniała się coraz bardziej. Gdy smok nauczył się kontaktować z wilkiem telepatycznie, przekazał mu, że nazywa się Lamion i jest potomkiem Etelathiel. Wilk pojął, że jego przyjaciel należy do większej całości i nie może już nic więcej mu zaoferować. Zrozumiał, że Lamiona czeka świetlana przyszłość, ale stać się to może pod okiem innych smoków, nie jego... Namówił przyjaciela, na wspólną podróż do Vladatepeasei – krainy smoków. I tak zaczęła się ich długa wędrówka, pełna przygód i niebezpieczeństw. Wspólna podróż trwała ponad trzy miesiące, podczas których musieli zmagać się z wrogami, nieprzyjazną pogodą oraz innymi groźnymi zwierzętami. Jednak po wielu trudach udało im się osiągnąć cel, mogli wreszcie stanąć u wrót Vladatepeasei. U bram zostali zatrzymani przez strażników – smoki powietrza, dwa okazałe osobniki, krążące nad nimi przekazały wieść o pojawieniu się intruzów na terenie należącym do smoków. Lamion był zachwycony, jeszcze nigdy nie widział innych smoków. Instynktownie widział nieraz w snach swoją matkę, ale teraz był podekscytowany spotkaniem z innymi, wojowniczymi bestiami, takimi jak on. Night nie podzielał jego entuzjazmu, z natury był ostrożny, a widok tylu wielkich bestii na raz nie wróżył nic dobrego. Stali tak przed wielką bramą wykutą w paśmie gór czekając na pozwolenie wejścia dalej, kiedy pojawił się jeszcze jeden znacznie większy od pozostałych smok, wyglądał na potężnego oraz sędziwego.

– Czego szukacie na terenach Vladatepeasei? – odezwał się nowo przybyły donośnym głosem.

– Jestem Night. Smok, który jest ze mną to Lamion, syn Etelathiel... – nie zdążył dokończyć, gdyż wielki smok ryknął tak mocno, iż zatrzęsły się skały.

– Lamion nie żyje! Etelathiel również! Jesteście oszustami, dla kogo pracujecie?!

– Smoku, nie pracujemy dla nikogo, jak chcesz możesz wniknąć w nasze umysły, nie mamy żadnych złych zamiarów. A ten smok, który przybył tu ze mną to naprawdę Lamion, wykluł się w mojej grocie, co do matki to wiem tylko, że nie żyje, gdyż została zabita przez orków. Proszę Cię o jedno, daj szansę temu smokowi, ja nie jestem w stanie nauczyć go jak być prawdziwym smokiem, jest moim przyjacielem i chcę jego szczęścia – odparł spokojnie Night.

– No dobrze, możecie wejść, spotkacie się ze Starszyzną i przejdziecie test – powiedział już łagodniej stary smok. – Jestem Argon, członek Starszyzny, Smok Wiecznego Ognia. Toruk, Kaskada, to nasi strażnicy odprowadzą was do Havorynu - naszej siedziby, czekajcie tam na wezwanie.

– Dziękujemy ci Argonie za szansę, jaką nam dajesz – Night był wyraźnie spokojniejszy.

Siedziba smoków była ogromna, nie było tam, żadnych komnat tylko same pieczary. Night i Lamion zostali umieszczeni w jednej z nich.

– I jak ci się tu podoba przyjacielu? – zapytał wilk.

– Tu jest pięknie, widziałeś te smoki, są takie ogromne, jestem niczym w porównaniu z nimi...

– Nawet tak nie mów, jesteś moim przyjacielem i jesteś o niebo lepszy od nich, a kiedy nauczysz się tych wszystkich rzeczy i zdobędziesz umiejętności takie jak one, to będziesz niepokonany. Pamiętaj o tym, ja w ciebie wierzę.

– Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczyć, byłeś mi jak ojciec, którego nigdy nie miałem.

– No już tylko mi się nie rozklejaj – zaśmiał się Night.

Ich rozmowę przerwał mały smok, postura przypominający Lamiona.

– Starszyzna jest gotowa by z wami rozmawiać.

Nie zostało im nic innego jak iść za zielonym, małym smokiem. Dotarli do jasnej pieczary, jeszcze większej od dotychczas widzianych. Było już tam zgromadzonych kilkoro smoków. Wyglądały na bardzo stare i doświadczone, a także zahartowane w walce, gdyż ich ciała naznaczone były bliznami. Smoki spoglądały na nich podejrzliwie, aż wreszcie do pieczary wkroczył Argon. Spojrzał na wilka i Lamiona, po czym stanął naprzeciw nich.

– Aby mieć pewność, co do czystości waszych zamiarów, oraz prawdziwości waszej historii jestem zmuszony posłużyć się siłą mojego umysłu i wejść w waszą podświadomość. Prosiłbym was, abyście poddali się temu procesowi dobrowolnie, gdyż w przeciwnym razie może to być trochę nieprzyjemne.

– Nie obawiamy się niczego, wiec możesz robić, co do ciebie należy.

Po tych słowach Argon wkradł się do umysłu wilka, nie znajdując nic poza wspomnieniami wspólnie spędzonych chwil z Lamionem, ze swoją watahą... Nic, co mogłoby świadczyć o złych zamiarach, jedynie silne uczucie przyjaźni, honor, sprawiedliwość dały się silnie wyczuć w sercu i umyśle wilka. Argon zwrócił się, więc do Lamiona, który również dobrowolnie poddał się zabiegom sędziwego smoka. W umyśle młodego Lamiona, tak samo jak u Night, Argon nie wykrył nic złego, potwierdziła się natomiast historia małego smoka, który rzeczywiście był potomkiem Etelathiel. Po zakończeniu sprawdzania przybyszów, smoki wyraźnie odetchnęły z ulgą. Pojawienie się Lamiona w ich krainie, wróżyło lepszą przyszłość całemu gatunkowi, a kto wie może całemu światu. Smocza Starszyzna, zwana Sculah Vlen była bardzo wdzięczna Night, dzięki niemu do swego domu powrócił wybraniec bogów, dzięki niemu, nareszcie Wielka Wojna mogła się wreszcie zakończyć. Razem doszli do wniosku, iż Lamion powinien zostać we Vladatepeasei i odebrać nauki od najmądrzejszych ze smoków. W ramach podziękowania Night, pobłogosławiły go, naznaczając go piętnem Smoczego Wybrańca. Błogosławieństwo Sculah Vlen wiązało się z darem, o którym nikt nigdy nie mówił. Wiadomo jedynie, że po wizycie w krainie smoków Night zmienił się w człowieka o nadludzkich zdolnościach, lecz ludzką postać przybierać mógł jedynie na dzień, w nocy, bowiem na powrót stawał się wilkiem... Jego znakiem był medalion podarowany przez smoki, przedstawiający głowę wilka i człowieka jako jedność, a także fazy księżyca. Był wykuty z najszlachetniejszego metalu, zahartowany przez wewnętrzny ogień potężnych bestii. Night zobowiązał się go nosić zawsze i wszędzie na znak swego dziedzictwa podarowanego od smoków...
Night powrócił do Nightwood, gdzie przekonał się, że błogosławieństwo dane przez smoki spłynęło również na całą jego watahę. Poczuł ulgę, że nie jest samotny i że wilki nie mają mu tego za złe. Nareszcie zwierzęta miały swoich przedstawicieli, grupę, która chroniłaby interesy całego lasu. Night pojął, że stoi przed nim trudne zadanie, musiał stworzyć organizację, która chroniłaby mieszkańców Nightwood. Jako, że wilkiem stawał się dopiero w nocy, tak jak reszta jego towarzyszy, nazwał swą watahę Opiekunami Nocy. Jako pierwsze zadanie postawił sobie znalezienie odpowiedniej siedziby dla swojego klanu. Jego wysiłki zostały jednak owocnie nagrodzone, gdyż wędrując nocami po lesie dotarł wreszcie na sam jego kraniec, nad samo Jezioro Nenuial – Jezioro Półmroku... Nad samym jeziorem, na stromej skarpie stał mroczny zamek, stał samotnie opierając się silnym wiatrom i falom. Night przekroczył starą bramę zamczyska wykutą w lśniącym, choć naznaczonym zębem czasem metalu. Wszedł do środka i przekonał się, że stary zamek jest opuszczony, spotkał, co prawda kilka zwierząt, które znalazły w nim swój własny kąt. Zamek w środku był dość przytulny i z łatwością pomieściłby cała watahę Night, wrócił wiec szybko po swoich towarzyszy, aby i oni mogli zobaczyć to miejsce. Wszystkim Opiekunom przypadł do gustu zakątek znaleziony przez Night, nie mieli żadnych obiekcji, widzieli możliwości twierdzy, widzieli również, gdzie przydałoby się ją rozbudować i zmienić. Czekało ich jeszcze dużo ciężkiej pracy, tymczasem Wojna trwała, a czasy stały się bardzo niebezpieczne. Przebudowa zamku trwała kilka lat, po jej zakończeniu nazwali go Argonath, na cześć sędziwego smoka, który tak dzielnie bronił swoich braci, a który zajął się nauką Lamiona, o którym Night nigdy nie zapominał i ciągle wspominał wspólnie spędzone z nim chwile. Dzielny przywódca Opiekunów Nocy miał jednak o wiele więcej problemów, niż mu się na początku zdawało. Największym z nich był ogólny brak szacunku do klanu ze strony innych grup zamieszkujących Nightwood. Wiązało się to z tym, iż Opiekunowie Nocy nie posiadali żadnych symboli swojej jedności, swojego dziedzictwa, tego kim są i kim będą. Potrzebowali flagi, herbu, a także pieczęci... Historia powstania owych symboli była równie barwna co historia powstania samego klanu... A zaczęło się od podróży Night do miejsca, które mieli zamieszkiwać Strażnicy Ładu, oni, bowiem za swój cel postawili sobie doprowadzenie Wielkiej Wojny do końca i zawarcia pokoju... Night miał nadzieję na zdobycie ich poparcia, a także zawarcie pewnego rodzaju sojuszu, którego celem miał być pokój między grupami... Night nie mógł przewidzieć, co może go spotkać w drodze do tajemniczego miejsca, coś, co mogło na zawsze odmienić jego życie...Jednak po drodze oberwał w bok strzałą myśliwego i postanowił się ukryć.Jako duch pilnuje teraz swej watahy

Wiadomość dodana po 01 min 57 s:
220px-Opiekunowie_Nocy.jpg

"Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy."


Jakie założenie masz? Proste-
Walczyć i wygrywać
Dumę w sercu masz bo chcesz-
Walczyć i wygrywać

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot
Adminostracja postanowiła sprawdzać forum dwa razy naiesiąc. 15 i 28. Proszę o ostrożność i przeczytanie regulaminu

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ploteczkipodchmurka - unitedcrips - cs-go - dark-moon-vampires - sieciowo